Wygrana Baryczy, przełamanie Grzelczaka

Bez zaskoczeń i bez większej historii – tak w skrócie można zrelacjonować wczorajszy mecz Baryczy z Górnikiem Nowe Miasto Wałbrzych. Faworyt był znany długo przed pierwszym gwizdkiem i wywiązał się ze swojej roli bez zastrzeżeń. Piąty z rzędu mecz bez straty gola, ale przede wszystkim zmniejszenie straty do czołówki.

Kiedy zdecydowanie najmłodszy zespół jedzie do jaskini lwa, za jaką należy uznać stadion w Sułowie, trudno liczyć na niespodzianki. Zwłaszcza przy formie jaką Barycz prezentuje w ostatnich tygodniach, bo spotkanie z beniaminkiem było piątym z rzędu triumfem, w dodatku piątym bez straty choćby gola. A trzeba pamiętać, że na liście rywali między innymi Moto- Jelcz Oława czy rezerwy Śląska.

Ale tym razem był Górnik, któremu do wspomnianych ekip sporo brakuje i mogliśmy się o tym przekonać właściwie na początku spotkania. Drużynie Tomasza Horwata przypadło do gustu błyskawiczne napoczynanie rywali. W Międzyborzu 0:2 mieliśmy po czterech minutach, natomiast teraz Barycz potrzebowała sześciu.

Nim kibice zajęli miejsca na trybunie, dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił Maciej Tomaszewski, moment później Filipa Fonfarę pokonał Paweł Wojciechowski, a przed upływem pierwszego kwadransa – na liście strzelców pojawiło się również nazwisko Grzegorza Kotowicza.

To nam musiało wystarczyć do przerwy, choć okazji obejrzeliśmy co niemiara. Kilka razy próbował Kotowicz, próbował Dawid Bąk, ale najlepszą szansę zaprzepaścił Mateusz Stempin, który z kilku metrów uderzył nad niemal pustą bramką. Goście stanowili tło dla zdecydowanie mocniejszej Baryczy, jednak w końcówce pierwszej połowy mogli zdobyć gola. Po ładnej akcji groźnie uderzał Grzegorz Popowicz, lecz Dominik Budzyński zdołał wybić piłkę na róg.

Po zmianie stron obraz nie uległ zmianie, choć Fonfara miał mniej pracy niż przed przerwą. Ale wynikało to przede wszystkim z nieskuteczności gospodarzy marnujących kolejne okazje i coraz częściej stawiających efektowność nad efektywnością.

Z jednej strony trudno im się dziwić, tym bardziej, że tuż po wznowieniu gry na 4:0 podwyższył Dawid Bąk. Niedługo później po ładnej akcji sporo problemów defensywie Górnika sprawił Maciej Tomaszewski, aż wreszcie do głosu doszedł Piotr Grzelczak.

Utytułowany napastnik kiepsko wszedł w ten rok, zanotował kilka pustych przelotów i pojawiły się pierwsze głosy krytykujące Grzelczaka. Ten odpowiedział w najlepszy możliwy sposób, bo po wejściu na murawę zdobył dwa gole – pierwszego w 85. minucie, a drugiego już w doliczonym czasie gry, co pozwoliło ustalić wynik.

Sobotnia wygrana ucieszyła miejscowych kibiców podwójnie, bo rywale zagrali dla Baryczy. Moto- Jelcz podzielił się punktami z Piastem Żmigród, a Słowianin Wolibórz z Łużycami Lubań, dzięki czemu strata do lidera stopniała do sześciu punktów. 

Barycz Sułów – GNM Wałbrzych 6:0 (3:0)
Tomaszewski 2’, Wojciechowski 6’, Kotowicz 14’, Bąk 48’, Grzelczak 86’, 92’

Barycz: Budzyński – Jasiński, Wdowiak, Tomaszewski, Bachta (67. Schneka), Bohdanowicz, Puchała, Kotowicz, Stempin (55. Matusik), Bąk, Wojciechowski (55. Grzelczak)

Górnik: Fonfara – Popowicz, Szymski (78. Sadowy), Kaczmarek, Raciniewski, Gawron (52. Fedycki), Misiułajtys (80. K. Jankowski), Worski (71. P. Jankowski), Łabiak (71. Warchał), Augun

Dawid

dawid@p4p.football
Subscribe
Notify of
guest
0 Comments
Inline Feedbacks
View all comments

Inni kibice interesują się

Redaktor Dawid poleca

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x