Chojnowiankę Chojnów można nazywać objawieniem początku sezonu w Klasie Okręgowej. Po dziewięciu kolejkach beniaminek zajmuje drugie miejsce i traci tylko dwa punkty do zdecydowanie bogatszej Sparty Grębocice. Trener Mirosław Zieleń mimo udanego startu twardo stąpa po ziemi, a my przy okazji wizyty w Chojnowie postanowiliśmy go zagadnąć o kilka bieżących spraw.
22 punkty i drugie miejsce po dziewięciu kolejkach, to wynik który zadowala Mirosława Zielenia?
– Oczywiście. Zakładaliśmy, że „oczko” w rundzie jesiennej będzie satysfakcjonującym wynikiem, tymczasem mamy punkt więcej po dziesięciu meczach.
Miał Pan kilka podejść do klubu w roli trenera. Proszę powiedzieć czy ta Chojnowianka jest lub może być najmocniejszą prowadzoną przez Pana?
– Ciężkie pytanie. Odpowiem w czerwcu, gdy zakończymy sezon, bo od tego dużo będzie zależeć.
Gdzie dostrzega Pan największe rezerwy i pole do rozwoju?
– Przede wszystkim w młodzieży, którą wprowadzamy do grania. Uważam, że jest ona jeszcze troszkę surowa taktycznie, ale kiedy nadrobi te braki i poprawi motorykę, to zyskamy kolejne możliwości.
Przed wami trudne spotkanie z Konfeksem, ale do końca wcale łatwiej nie będzie. Czekają was mecze z Pogonią Góra, Odrą Ścinawa czy Legsadem Kościelec.
– Zgadza się. Do każdego spotkania podchodzimy z pokorą, ale w każdym chcemy powalczyć o trzy punkty.
Skoro Chojnowianka u sterów ma specjalistę od awansów, to rozumiemy, że taki też jest cel? Może niekoniecznie teraz, ale przynajmniej w kolejnym sezonie.
– Naszym celem było spokojne utrzymanie w lidze. W tym momencie sytuacja zdaje się być bezpieczna, ale twardo stąpamy po ziemi. Nie wybiegamy myślami w przyszłość, znamy swoje miejsce w szeregu i skupiamy się na graniu, a nie wyliczaniu. Chciałbym podkreślić, że mamy bodaj najniższy budżet w całej Klasie Okręgowej i awans to troszeczkę abstrakcja. Przynajmniej na dziś.
