Autsajder postraszył Wilkowiankę

Ostatni mecz miał być dla Wilkowianki ligowym spacerkiem, tymczasem skazywani na pożarcie goście z Lipy napsuli sporo krwi faworytom. Gospodarze długo bili głową w mur, by wreszcie samemu stracić gola, a niedługo później zerwać się ze stryczka, po zmarnowanym przez kapitana LZS-u rzucie karnym. To był moment zwrotny tego spotkania, którego losy Wilkowianka przechyliła na swoją korzyść i po kapitalnej końcówce wygrała 4:1.

W pierwszej połowie gra toczyła się głównie na połowie przyjezdnych, ale Wilkowianka nie potrafiła przekuć swojej przewagi na gole. Okazji nie brakowało, lecz albo świetnie interweniował Damian Psonak, albo zawodnicy gospodarzy pudłowali.

Zespół Kazimierza Stańczaka przed przerwą nie miał do powiedzenia zbyt wiele, choć po jednym ze stałych fragmentów Łukasz Jakimko obił słupek.

Po pierwszych czterdziestu pięciu minutach wydawało się, że gole są kwestią czasu, jednak chyba wszystkich zaskoczyło otwarcie wyniku przez przyjezdnych.

Lipa dobrze rozpoczęła drugą odsłonę, czego efektem był sytuacyjny strzał Damiana Gajdy. Z tą próbą poradził sobie Paweł Olejarz, ale kilka chwil później nie mógł zrobić zbyt wiele. Po dobrze rozegranej akcji Stanisław Krasnowski przepuścił piłkę do Tomasza Cichonia, a ten precyzyjnym uderzeniem po ziemi wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Ten zimny prysznic nie pomógł Wilkowiance, która moment później mogła przegrywać już 0:2! W 52. minucie jeden z zawodników gospodarzy sfaulował w „szesnastce” Przemysława Cichonia i Lipa stanęła przed okazją podwyższenia z rzutu karnego.

Zastępujący kontuzjowanego Adriana Sojkę Paweł Olejarz wyczuł jednak intencję Łukasza Jakimko i odbił piłkę, utrzymując swój zespół na powierzchni. To był pierwszy moment zwrotny, bo za drugi należy uznać wejście na boisko Adama Pałki.

Wracający po kontuzji napastnik Wilkowianki w niespełna pół godziny zdobył trzy gole, dorzucając sporą cegiełkę do dzisiejszego zwycięstwa. Wcześniej do siatki trafił również Maciej Kityk, ładnym strzałem zza pola karnego wyrównując na 2:2.

A jakby emocji było mało – gospodarze również zmarnowali rzut karny. W samej końcówce meczu Damian Gajda sfaulował szarżującego Krystiana Kwietnia, ale wprowadzony z ławki Ignacy Chodor uderzył niemal w sam środek i Psonak zdołał odbić piłkę. 

Ostatecznie po przespanym początku drugiej połowy Wilkowianka zdołała wrócić na właściwe tory i uniknąć zaskakującej straty punktów. Dzięki niedzielnej wygranej zespół Tomasza Maciejskiego zajmuje siódme miejsce, natomiast LZS Lipa wciąż bez zdobyczy punktowej, co oznacza rolę „czerwonej latarni”

Wilkowianka Wilków  – LZS Lipa   4:1 (0:0)
Kityk 56′, Pałka 67′, 87′, 90+2′ – T. Cichoń 48′

W 52’ Ł. Jakimko (Lipa) nie strzelił rzutu karnego (obroniony)
W 90’ I. Chodor (Wilkowianka) nie strzelił rzutu karnego (obroniony)

Wilkowianka: Olejarz – Skrzypczyk (46. Zagrobelny), Skarbek, Paul, Maczuga, Kityk, Stafisz, Pinczyński, Głowacki (57. Pałka), Kwiecień, Chmara (46. Chodor)

Lipa: Psonak – Skoczylas, Jakimko (55. Stańczak), Korybski, P. Cichoń, Gajda, Buroń, T. Cichoń, Lasota, Cichoński, Krasnowski (83. Kamiennik)

Dawid

dawid@p4p.football
Subscribe
Notify of
guest
0 Comments
Inline Feedbacks
View all comments

Inni kibice interesują się

Redaktor Dawid poleca

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x