Ubliżania, groźby pozbawienia zdrowia, a w skrajnych przypadkach nawet życia, poniżenia rodziny i najbliższych, uderzenia czy oplucia – chyba nie ma rundy, aby komisje dyscyplinarne związków piłkarskich nie zajmowały się tego typu groźnymi sprawami dot. arbitrów. Często agresorzy, nawet jeśli zostawali ukarani, to w opinii wielu osób związanych ze środowiskiem sportowym traktowani byli zbyt łaskawie. Wkrótce boiskowa łobuzerka może zostać ukrócona. Wraca bowiem dyskusja nad dopisaniem sędziów sportowych do katalogu funkcjonariuszy publicznych. Tym samym wykroczenia popełnione na arbitrach w trakcie zawodów sportowych miałyby być traktowane na równi, jak gdyby sprawa toczyła się względem strażaka czy policjanta.
Po raz pierwszy sprawa uznania arbitrów sportowych za funkcjonariuszy publicznych ujrzała światło dzienne ponad dwa lata temu. Na początku listopada 2021 roku do Senatu trafiła stosowna petycja, w myśl której sędziowie w Polsce mieliby zostać dopisani do listy funkcjonariuszy publicznych. Pomysłodawcą i osobą, która przedłożyła ją senatowi był były arbiter piłkarski Rafał Rostkowski, który wraz z innymi 54 osobami bezpośrednio zaangażowanymi w tę sprawę zdobył ponad 500 podpisów ją popierających. Jak się miało okazać był to pierwszy krok, który wlał w serca głównych zainteresowanych nadzieje na poprawę bezpieczeństwa w trakcie meczów ligowych.
Niestety, nadzieje mają to do siebie, że potrafią pękać jak bańka mydlana i wówczas właśnie tak się stało. Dlaczego?
Przez opieszałość.
Sprawą, o której wspomniałem wyżej zbyt długo zajmowała się senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Gdy już decydenci postanowili zaopiniować ją jako słuszną, by Ministerstwo Sportu i Turystyki mogło zacząć prace nad stosownym projektem ustawy, w tak zwanym międzyczasie skończyła się kadencja rządu i wszystkie dotychczasowe starania poszły jak przysłowiowa „krew w piach”. Współpraca na lini Senat – Ministerstwo Sportu i Turystyki – PZPN daleka była wówczas od ideału.
Teraz temat ponownie wraca na tapet, a wszystko za sprawą Piotra Borysa – aktualnego wiceministra sportu, który w rozmowie z TVP Sport dał głośny wydźwięk chęci przyznania arbitrom większej ochrony i poprawy tym samym ich bezpieczeństwa w trakcie zawodów sportowych.
Co dokładnie miałyby zmienić konsultowane postulaty i jak przełożyłoby się to poprawę bezpieczeństwa arbitrów ?
Wszyscy fani piłki nożnej zarówno w wydaniu lokalnym, jak również centralnym praktycznie podczas każdej rundy rozgrywkowej albo są świadkami naocznymi, albo zdarzyło im się usłyszeć lub przeczytać o kolejnych atakach (tak słownych jak i fizycznych) wymierzonych w sędziów. Wcześniej dla przykładu agresor, który opluł i zwyzywał sędziego otrzymywał czerwoną kartkę i kilka meczy przymusowej puazy. W momencie wejścia stosownej ustawy w życie kary będą mógłby być znacznie bardziej dotkliwe np. za naruszenie nietykalności sędziego podczas zawodów – kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 3. Za obrazę/znieważenie arbitra podczas meczu – kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do jednego roku.
Zapytaliśmy o opinie w tej sprawie osoby, dla których w.w temat jest niezwykle istotny.
Marek Opaliński (Przewodniczący Kolegium Sędziów Legnica) – Jestem jak najbardziej na tak i w pełni popieram tą inicjatywę. Mam nadzieje, że wejdzie w życie jak najszybciej. Zbyt wiele jest przypadków atakowania i mobbingowania sędziów a dopisanie do listy funkcjonariuszy publicznych miejmy nadzieję skutecznie wyleczy agresywne zachowania wobec sędziów i mecze będą się toczyły w przyjaznej atmosferze.
Mateusz Lombardo (adwokat, były policjant i czynny sędzia piłkarski na szczeblu IV ligi) – W mojej opinii – jako obecnego adwokata i byłego policjanta – dopisanie sędziego piłkarskiego do listy zawodów korzystających z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych na pewno w teorii znacznie poprawi sytuacje arbitrów (w szczególności tych z niższych lig).
Podkreślenia wymaga fakt, że taki zabieg legislacyjny podniesie zakres ochrony poprzez zwiększenie zagrożenia karnego przewidzianego dla sprawców znieważenia czy naruszenia nietykalności cielesnej, co może dać efekt dzięki tzw. prewencji ogólnej znanej jako jednej z zasad prawa karnego.
Tyle teoria. A praktyka? Tutaj wkrada się sceptycyzm.
– Nie sądzę, aby w praktyce sytuacja ewentualnych pokrzywdzonych bardzo zmieniła się na plus. Dalej wszystko zależeć będzie od determinacji pokrzywdzonego w obronie i dochodzeniu swoich praw, które sprawca takich występków naruszy. Zrównanie funkcji sędziego piłkarskiego z ochroną przewidzianą dla funkcjonariuszy publicznych nie sprawi jak za dotknięciem magicznej różdżki, że organy ścigania wykażą się jakąkolwiek inicjatywą w jej zapewnieniu, co stwierdzam beż żadnej satysfakcji, a z ubolewaniem. To na pokrzywdzonym będzie spoczywać zebranie dowodów w takiej sprawie lub co najmniej ich dokładnego wykazania. Podkreślam, iż jest to moja prywatna opinia, oparta na doświadczeniu zawodowym. Oczywiście zawsze chętnie pomogę pokrzywdzonym w takich sprawach – dodaje Mateusz Lombardo, który prowadzi swoją praktykę adwokacką w Złotoryi.
A co na ten temat sądzą przedstawiciele piłkarskich lokalnych władz? O zdanie zapytaliśmy Adama Michalika – Dyrektora Podokręgu Legnica.
-Uważam, że nad tym pomysłem trzeba się pochylić i przeanalizować wszystkie za i przeciw. Z perspektywy Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej trzeba przyznać, że takie sprawy mają charakter marginalny. Nasza Komisja Dyscyplinarna skutecznie eliminuje osoby, które przekraczają pewne granice w relacjach z sędziami. Oczywiście jestem świadomy, że nie wszędzie w Polsce tak jest, a niektóre słabiej rozwinięte Wojewódzkie ZPN mogą sobie z tym nie radzić. W tej sprawie trzeba zrobić wszystko “z głową”, by nie dopuścić też do nadużywania praw przez samych sędziów i surowego karania za takie zachowania. Na ten moment, z przykrością muszę stwierdzić, że wielu sędziów często odpuszcza walkę z boiskowymi bandytami i to jest coś, co musi w pierwszym kroku się zmienić, jeśli chodzi o same struktury. Żadne przepisy nie będą funkcjonowały dobrze, jeśli sami zainteresowani nie będą korzystać z swoich praw.
Należy przyznać, że temat sam w sobie z pewnością będzie o sobie przypominał bo środowisko sportowe (a w szczególności piłkarskie) potrzebuje pewnych zmian i regulacji w zakresie poprawy bezpieczeństwa i pracy arbitrów. Będziemy jako redakcja p4p.football trzymać rękę na pulsie, by informować Was na bieżąco jak rozwijać się będzie w.w sprawa. Nie podlega wątpliwości, że gdyby ta idea „przeszła” w takiej formie jak zakładają pomysłodawcy, to bylibyśmy świadkami jednej z (o ile nie największej) reformy w futbolu i to bez względu o jakim szczeblu mowa.