Dobrnęliśmy do końca cyklu, w którym przedstawialiśmy beniaminków Koleje Dolnośląskie IV ligi. W ostatnim odcinku zajrzymy do Ząbkowic Śląskich, gdzie stacjonuje Orzeł – mistrz wałbrzyskiej okręgówki. Ten przed powrotem na piąty szczebel doznał poważnych ubytków, jednak Piotr Kupiec wierzy w utrzymanie.
Kibice Orła zdecydowanie mieli prawo zapomnieć smak Klasy Okręgowej, bo ich ulubieńcy od wielu lat grali wyżej, jednak na tym poziomie spędzili tylko rok. Ząbkowiczanie mieli godnego rywala w postaci Bielawianki (w bezpośredniej rywalizacji zdobyli z nią tylko jeden punkt), ale wrócili do IV ligi bez konieczności rozgrywania barażu.
– Obroniliśmy pierwsze miejsce, choć nie było łatwo. Kilka spotkań graliśmy pod stresem, ale chyba dobrze to na nas wpłynęło. Czuliśmy oddech Bielawianki za plecami i dotrwaliśmy na pozycji lidera do samego końca, w ostatniej kolejce nawet powiększając przewagę – mówi trener Orła.
Do nowego sezonu beniaminek przystąpi mocno osłabiony. Z klubem pożegnali się Konrad Krakowski, Andrzej Wiszowaty, ale przede wszystkim Radosław Grzywniak. Ten ostatni zdobył 42 gole i mamy duże wątpliwości czy bez niego, udałoby się wywalczyć awans. W kuluarach można usłyszeć, że to nie koniec pożegnań z Ząbkowicami, a jeden z nadchodzących transferów może osłabić kadrę beniaminka równie mocno.
– W przygodzie z trenerką nie miałem pod sobą zawodnika z takimi inklinacjami ofensywnymi, z tak niesamowitym ciągiem na bramkę. Z różnych przyczyn nie udało się zatrzymać Radka u nas w drużynie, natomiast będziemy próbować zastąpić tych zawodników, którzy nas opuszczają, chociaż wiem, że łatwo nie będzie – podsumowuje Piotr Kupiec.
Trener Orła zapowiada wzmocnienia w każdej formacji, bo w każdej formacji jego zespół poniósł straty, a szansę gry w Koleje Dolnośląskie IV lidze otrzymają przede wszystkim ci, którzy ten awans wywalczyli. Pierwsze transfery mają zostać ogłoszone jeszcze w tym tygodniu, ponieważ działacze są już po słowie z czterema graczami, natomiast przydatność dwóch kolejnych wciąż jest weryfikowana.
Beniaminek wcześnie wrócił do treningów i szlifuje formę dokładnie od dwóch tygodni. Orzeł rozegrał również jeden mecz kontrolny, w którym musiał uznać wyższość czeskiego Spartak Police nad Metuji (2:4). Łącznie przed zawodnikami z Ząbkowic aż pięć sparingów, bo jak mówi Kupiec – mecz to najlepsza forma treningu.
– W tym roku liga startuje bardzo szybko, w związku z czym zmodyfikowaliśmy swój plan działania. Mam młody zespół, co wiąże się z wyjazdami wakacyjnymi, ale trenujemy w dużym gronie, jest nas 25-26 osób, więc na frekwencję nie narzekam. Na pierwszą grę kontrolną pojechaliśmy bez siedmiu podstawowych zawodników, wyglądało jak wyglądało, ale młodzież miała szanse przekonać się, co może nas czekać w nadchodzącym sezonie. Sprawdziliśmy się na tle mocnego czeskiego trzecioligowca, dlatego jestem zadowolony. Wyniki mają przyjść w lidze – dodaje.
Los nie oszczędził Orła, bo w pierwszej ligowej kolejce skojarzył go z Baryczą Sułów, czyli ekipą przez wielu uważaną za głównego faworyta do awansu. Trener nie traci jednak rezonu i wierzy, że jego podopieczni będą w stanie sprawić niespodziankę, a w dalszej części sezonu utrzymać się na powierzchni.
– Nie mogliśmy trafić mocniejszego rywala na początek, ale chociaż będzie bardzo ciężko – postaramy się o niespodziankę. Futbol widział nie takie historie. Cel mamy taki jak niemal większość drużyn. Chcemy zająć bezpieczne miejsce, żeby nie musieć drżeć o baraże, a tym bardziej by uniknąć bezpośredniego spadku.