24, 27, 19, 44. To nie numery ostatniego losowania LOTTO tylko zdobywane przez Grzegorza Rajtera w kolejnych sezonach. Ostatnio snajper Polonii Trzebnica został dolnośląskim numerem jeden w okręgówkach, a my zapytaliśmy go o kilka spraw bieżących i przeszłych, bo mimo regularności w III lidze, nigdy nie zagrał na szczeblu centralnym.
24, 27, 19, teraz 44. Można powiedzieć, że Grzegorz Rajter niczym dobre wino. Im starszy, tym lepszy.
-Od czasów Ślęzy strzelam w każdym sezonie przynajmniej w granicach dwudziestu goli, więc powiem że to utrzymanie pewnego standardu. A tak poważnie. Fajnie, że od tylu lat utrzymuje się ta regularność i oby tak zostało jak najdłużej.
Do rekordowych 46 trafień odrobinę zabrakło ale wynik, zwłaszcza z wiosny, musi imponować. 27 goli w 11 meczach robi wrażenie. Sprawdziłem wczoraj rainking który prowadziliśmy i w przerwie zimowej nie załapał się Pan nawet do TOP5!
-Powiem szczerze, że już nie sprawdzam tego tak dokładnie jak w czasach Ślęzy. Dawniej śledziło się poczynania innych, a teraz skupiam się na sobie. Wiem, że wywiązała się fajna rywalizacja między mną a Radkiem Grzywniakiem i wygrałem ją chyba o dwa gole. To akurat widziałem!
Skąd taki progres?
-Wiosną na pewno moja dyspozycja była wyższa, nie miałem też problemów z urazami, co na ogół eliminowało mnie z kilku meczów. W tej rundzie była regularność, a dzięki niej udało się wypracować lepszy wynik. Miałem dwa mecze, w których zdobywałem po pięć goli, raz siedem i to na pewno pozwoliło ruszyć w górę klasyfikacji strzelców.
Koniec końców gole Grzegorza Rajtera pozwoliły zająć piąte miejsce. Rozczarowanie czy nie było mowy o powrocie do IV ligi?
-Przed sezonem powiedziałbym, że to dobra lokata, bo były pewne zawirowania, zmiana trenera. Ale po sezonie czuję niedosyt. Mamy mocną kadrę, co pokazały mecze z czołówką tabeli. Gdyby nie wpadki z tymi teoretycznie niżej notowanymi, walczylibyśmy o wyższe miejsca. Dwa razy pokonaliśmy Błyskawicę Gać, cztery punkty ugraliśmy na MKP Wołów i to pokazuje, że był potencjał by skończyć wyżej. Niestety się nie udało.
Dla Pana strzelanie dużej ilości goli nie jest niczym nowym, ale proszę powiedzieć jak to możliwe, że po trzech świetnych sezonach w III lidze, w wieku 28 lat schodzi Pan poziom niżej?
-Właśnie dlatego, że to było już 28 lat. Tak uważam. Jakichś konkretnych tematów z wyższych lig nie miałem. Pojawiła się oferta z Widzewa Łódź, który występował wtedy na czwartym poziomie, tak jak Ślęza. Pewnie zadziałał też brak szczęścia, bo ono jest w takich sytuacjach ważne, może to, że ja sam nie miałem wielkiego parcia by ruszyć w Polskę i tak wyszło. Byłem już w takim wieku, gdzie zacząłem skupiać się na pracy, jednak przede wszystkim nie było propozycji. Teraz może jest trochę łatwiej, bo wiele spotkań niższych lig jest transmitowanych i beż wychodzenia z domu można wypatrzeć fajnego zawodnika.
A jak sytuacja wygląda obecnie? Żaden czwartoligowiec nie dopytuje o najlepszego na Dolnym Śląsku strzelca klas okręgowych?
-Ktoś tam dopytuje, natomiast ja już jestem w takim wieku i na takim etapie przygody w piłką, że gram tam gdzie mi dobrze, wygodnie i blisko.
To deklaracja pozostania w Polonii na kolejny sezon?
-Żadnych deklaracji nie chcę składać. Zobaczymy co czas przyniesie, ale myślę, że nigdzie dalej już mnie nie zobaczycie.
Po sezonie z klubem pożegnał się trener Paweł Tronina. Z nowym szkoleniowcem macie się bić o awans do IV ligi?
-Szczerze powiem, że jesteśmy przed pierwszym treningiem i na razie wiem tylko o nowym trenerze. We wtorek pewnie dowiemy się szczegółów, poznamy cele i plany na sezon.
Założył Pan sobie jakiś cel bramkowy na nowy sezon?
-Jak mówiłem, na tym etapie jakoś specjalnie nie spinam się na rekordy, fajnie jak skończymy w czubie tabeli i to będzie najważniejsze. Jeśli zdrowie dopisze, to o te dwadzieścia goli jestem spokojny.
W takim razie życzę dużo zdrowia i dziękuję za rozmowę.
