Zbigniew Smółka otwarcie mówi co myśli i spodziewaliśmy się deklaracji dotyczących awansu, tymczasem doświadczony trener opowiedział o ciemnej stronie zimowych przygotowań. Moto- Jelcza opuściło siedmiu zawodników i w tych okolicznościach trudno mówić by nadal był kandydatem do mistrzostwa.
– W tej chwili sytuacja wygląda tak, że mam jedenastu ludzi do grania i jedenastu juniorów, więc musimy się modlić o zdrowie, brak kartek i absencji – mówi trener.
Jesień nie zwiastowała krachu, a zespół pod batutą trenera Smółki radził sobie naprawdę dobrze. Trzy porażki, dwa remisy i dwanaście zwycięstw to wynik gorszy tylko od Słowianina i identyczny jak osiągnęły rezerwy Miedzi. Jeszcze przy okazji grudniowego wywiadu z Łukaszem Skolimowskim, napastnik jasno dawał do zrozumienia, że ten sezon nie został spisany na straty, a Moto- Jelcz wciąż jest w grze o tytuł. Przykład oławian pokazuje jak wiele może się zmienić w niespełna trzy miesiące. Teraz chyba nikt w klubie nie myśli o III lidze, bo finanse nie pozwoliły nawet na utrzymanie obecnej kadry.
– W klubie było bardzo dużo zawirowań, bardzo dużo problemów, a okres przygotowawczy był przez to bardzo ciężki mentalnie. Odeszło od nas siedmiu dobrych zawodników, których zastąpiliśmy naszymi juniorami z akademii. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że mam jedenastu ludzi do grania i jedenastu juniorów, więc musimy się modlić o zdrowie, brak kartek i absencji – otwarcie przyznaje Smółka.
Marcin Musiał, Demetre Buliskeria, Mikołaj Krawczyk-Demczuk, Piotr Uznański, Rafał Kohut, Mateusz Prusak i Radosław Krzyśków- tej siódemki wiosną w Oławie nie zobaczymy, a szczególnie bolesna musi być strata ostatniego na tej liście Krzyśkowa. Trener Smółka nazywa 27- latka szefem linii obrony, więc wyrwa w bloku defensywnym na pewno będzie odczuwalna. Raz, że Krzyśków grał właściwie od deski do deski, a dwa – jesienią dorzucił pięć goli.
Wiosną doświadczonych graczy zastąpi młodzież z klubowej akademii, której potencjału na pewno nie można odmówić, jednak okoliczności w jakich będzie wchodzić do pierwszego zespołu nie są najkorzystniejsze. Trener Smółka wierzy, że w najbliższej przyszłości wychowankowie staną się ważnymi elementami zespołu.
– Finansowo klub jest w takiej sytuacji, że zrezygnowaliśmy z pobierających jakieś tam drobne apanaże, a w ich miejsce wzięliśmy naszą młodzież, na którą potrzebuję rok pracy. Utrzymanie mamy już niemal pewne. Według moich obliczeń trzeba zdobyć 12, może 13 punktów by spokojnie zachować byt i tą młodzież ogrywać – mówi.
Z obozu Moto- Jelcza napływają kiepskie wieści, ale okres przygotowawczy tego kompletnie nie potwierdza. W siedmiu grach kontrolnych oławianie przegrali tylko dwa razy – z Karkonoszami Jelenia Góra oraz Górnikiem Polkowice. Pozostałe pięć padło łupem podopiecznych Zbigniewa Smółki, a ten otwarcie przyznaje, że jego zespoły zawsze mają grać o zwycięstwo. Również w sparingach.
– Jestem trenerem, który w okresie przygotowawczym podtrzymuje chęć wygrywania i wyniki liczą się przede wszystkim w pierwszej połowie, kiedy gra pierwszy skład. W przerwie wymieniam jedenastu zawodników, wchodzą rezerwowi, a ja patrzę kto indywidualnie wygląda dobrze. W każdym mikrocyklu jest rywalizacja.
Nieplanowana rewolucja daje szansę młodzieży i w ekipie Moto- Jelcza możemy zobaczyć kilku uzdolnionych zawodników. Trener Smółka dostrzega spory potencjał w Damianie Makowskim. 22- latek zanotował duży progres i wiosną może być czarnym koniem swojego zespołu.
Były opiekun takich klubów jak Arka Gdynia, Widzew Łódź czy Stal Mielec ma swoje przewidywania dotyczące rundy wiosennej, a jako faworyta do awansu wskazuje Słowianina Wolibórz.
– Będę zaskoczony jak Wolibórz to popsuje – mówi Smółka, który w futbolu widział na tyle dużo, że w kwestii mistrzostwa zostawił sobie uchyloną furtkę.
– Według mnie 60% ma Słowianin, a po 20 Miedź i Barycz. To wszystko. Trzeba pamiętać, że Sułów jest niesamowicie mocną i zabezpieczoną finansowo drużyną, a Miedź ze względu na większość meczów u siebie też będzie bardzo groźna. I nikt więcej nie jest w stanie podskoczyć. Na koniec rundy się okaże czy miałem rację – dodaje.
Jak już wiemy, Moto- Jelcz nie planuje walki o czołowe lokaty, a głównym celem jest możliwie jak najszybsze utrzymanie i możliwie bezbolesne wprowadzanie zawodników z akademii. Jesienne zdobycze powinny to zapewnić, jednak Zbigniew Smółka ma inne marzenia – niekoniecznie związane z wynikiem sportowym.
– Ja przede wszystkim chcę stabilizacji klubu, zmian w klubie. Ciągle jest walka o każdy detal. O herbatę, o wodę, o wyjazd, kawałek chleba po meczu. Gdyby został Radek Krzyśków, a ja sprowadziłbym 3-4 zawodników to walczyłbym o awans. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że mamy jedenastu ludzi do grania, pozostali to juniorzy, więc ja sobie nie robię żadnych nadziei. Podtrzymuje doświadczonych i rozwijam młodych – mówi rozgoryczony Smółka, by na zakończenie z pełnym przekonaniem rzucić
– My jesteśmy Moto- Jelczem, a Moto- Jelcz się nigdy nie położy! Niezależnie od okoliczności w każdym meczu będziemy grali o zwycięstwo.
Oławianie rundę wiosenną zainaugurują domowym meczem z Górnikiem Nowe Miasto Wałbrzych.