VIII kolejka ZLH!

W Złotoryjskiej Lidze Halowej został zachowany status quo. Prowadzący duet zwyciężył, jeszcze mocniej odjechał konkurencji i o mistrzostwie prawdopodobnie zadecyduje przyszłotygodniowa kolejka!

Ósmą kolejkę rozpoczynał mecz Wulkanu z Przyszłością, która jest na razie jedynym pogromcą mistrza. Wulkan z pewnością chciał się odkuć za 1:4 w pierwszym meczu i miał ku temu argumenty, bo od początku przeważał. Wynik otworzył Marcel Tupaj, lecz błyskawicznie odpowiedział mu Sebastian Wróbel, z bliska kończąc podanie Alana Licnerskiego. Przed przerwą padł jeszcze jeden gol mimo, że okazji oglądaliśmy zdecydowanie więcej. Tego zdobył Bartosz Haniecki i Wulkan prowadził 2:1.

Ten wynik nie utrzymał się zbyt długo, a Przyszłość drugi raz wyrównała. Tym razem za sprawą Alana Licnerskiego. Ale gol młodego gracze Górnika Złotoryja musiał wystarczyć kibicom drużyny z Prusic już do końcowej syreny. Od tego momentu przewaga aktualnego lidera rosła i potwierdzały ją kolejne bramki, które zdobyli Mateusz Dudzic oraz Jakub Olewnik. Szczególnie mogła się podobać pierwsza z dwóch strzelonych przez Dudzica, bowiem zaprezentował piekielnie silny strzał z rzutu wolnego w samo „okienko”. Wulkan wygrał 5:2, co oznaczało, że zachowa pierwsze miejsce w tabeli.

Punktami mogli się z nim zrównać Young Boys i… to zrobili. W pojedynku z Impwarem na emocje musieliśmy trochę poczekać, ale chyba było warto. Lepiej zaczęli złotoryjscy „Canarinhos”, a dwie akcje duetu Bohdan Bozhenko – Tymek Wąsiewski pozwoliły temu drugiemu zdobyć dwa gole. Zawodnicy z Nowego Kościoła w pierwszej połowie mieli duże problemy z konstruowaniem składnych akcji, ale mimo to raz zdołali trafić do siatki. Tutaj również sprawy w swoje ręce wziął eksportowy duet Łukasz Mikołajczyk – Bartek Hajdun i Hajdun zdołał zmniejszyć straty. Ostatnie słowo w tej części gry należało jednak do Wąsiewskiego, który postanowił zafundować nam teatr jednego aktora.

Na niespełna dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Young Boysi zamknęli przeciwników przed ich polem karnym, a Wąsiewski bez zastanowienia huknął pod poprzeczkę, czym skompletował hat- tricka.

Druga odsłona okazała się porywającym widowiskiem, choć początek tego nie zapowiadał. Damian Kobza obił słupek, zaraz po podaniu Bozhenki znalazł drogę do siatki i wydawało się, że może być po meczu. Young Boys podobnie jak przed tygodniem zaczęli marnować świetne okazje, co było wodą na młyn dla Impwaru. Ten w odstępie trzydziestu sekund zadał dwa ciosy, a oba to zasługa świetnie dziś dysponowanego Łukasza Mikołajczyka. Zapachniało emocjami, bo Impwar Nissan złapał kontakt, jednak zabawę popsuł niesamowity dziś Wąsiewski. Skopiował wyczyn Mikołajczyka, zdobył dwa błyskawiczne gole i ostatecznie zakończył ten mecz z pięcioma trafieniami, które pozwoliły mu objąć prowadzenie w klasyfikacji Złotej Strzelby!

Trzeba powiedzieć, że napięcie rosło z każdym kolejnym spotkaniem, a końcówka meczu Gandalf – Kołowrotek to jazda bez trzymanki. Ale po kolei. Pierwsza połowa przyniosła zaledwie jednego gola, w dodatku zdobytego z przedłużonego rzutu karnego. Poza tym mieliśmy kilka okazji, w tym drugi przedłużony rzut karny, jednak Kacper Łaba przy tej próbie trafił tylko w poprzeczkę.

Druga odsłona to już zupełnie inny mecz. Bardzo szybko do remisu doprowadził Marcin Zazulczak, a Gandalf poczuł krew i stworzył dwie dobre okazje, które… zmarnował. Zdecydowanie mniejsze problemy ze skutecznością miał Kołowrotek, bo najpierw z dystansu Grzegorza Termynę zaskoczył Oliwier Gasiak, by moment później na 3:1 podwyższył Adrian Maraszek.

Obie drużyny miały bardzo skromne kadry, więc trudno powiedzieć czy Kołowrotkowi brakło pary, czy myślał, że mecz już jest wygrany, ale ostatnie sześć minut to istna nawałnica Gandalfa. Sygnał do ataku dał groźnym strzałem z rzutu wolnego Oskar Gawron, jednak w kolejnych akcjach jego koledzy z zespołu przechodzili samych siebie, bo Patryk Żyła i Krystian Kwiecień zmarnowali stuprocentowe sytuacje. Kiedy kilkanaście sekund przed końcem Gawron wlał nadzieję w serca swojej drużyny, spodziewaliśmy się huraganowych ataków ze strony „czerwonej latarni” i dokładnie to otrzymaliśmy.

Tego dnia los był jednak po stronie Kołowrotka. W ostatnich fragmentach ubiegłoroczny wicemistrz był w niesamowitych opałach, jednak najpierw Gawron ostemplował spojenie, a dosłownie w ostatniej akcji Romejko zatrzymał strzał… Grzegorza Termyny, który znalazł się w polu karnym rywali!

Na nic to się zdało i Kołowrotek zgarnął pełną pulę. Trzy punkty dają mu trzecie miejsce, lecz przed kondratowską bandą jeszcze dwa ciężkie pojedynki.

Przyszłość Prusice – Wulkan 2:5
Wróbel, Licnerski – Tupaj, Haniecki, Dudzic 2, Olewnik

Impwar Nissan – Young Boys 3:6
Mikołajczyk 2, Hajdun – Wąsiewski 5, Kobza

Gandalf – Kołowrotek Kondratów 2:3
Zazulczak, Gawron – Łaba, Gasiak, Maraszek

p4p football

redakcja@p4p.football
Subscribe
Notify of
guest
0 Comments
Inline Feedbacks
View all comments

Inni kibice interesują się

Redaktor Dawid poleca

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x