“Nie marzyłem by być piłkarzem” – rozmowa z Ł. Skolimowskim

Łukasz Skolimowski po rekordowym sezonie chciał kończyć z piłką, ale postanowił dać sobie szansę i nie żałuje. Teraz walczy o awans oraz drugą koronę, lecz jak mówi –  głównym celem jest to pierwsze, a strzelać mogą inni.

2023 należał do niego. 49 goli w roku kalendarzowym, 53 biorąc pod uwagę poprzedni sezon.
Okazuje się, że snajper, którego nazwisko odmieniano przez wszystkie przypadki, po swoim niebywałym wyczynie był bliski odwieszenia butów na kołek. Od tego pomysłu odwiódł go telefon Zbigniewa Smółki i teraz Skolimowski walczy o III ligę.

W rozmowie z naszym portalem podsumował ten szalony okres, ale zdradził również kilka ciekawych szczegółów dotyczących piłkarskiej przeszłości. Zapraszamy do lektury!

49 bramek, mecze z Orzełkiem na piersi, wicemistrzostwo IV ligi. Mijający rok chyba należy uznać za udany.
– Jak najbardziej. Nie spodziewałem się, że mijający rok przyniesie aż tyle radości. Kadra Region’s Cup była moim celem, ale pozostałe plany nieco się różniły. Z Polonią mieliśmy walczyć o utrzymanie, nikt nawet nie mówił o wicemistrzostwie, więc tym bardziej nie spodziewałem się, że zdobędę aż tyle bramek na szczeblu IV ligi.

Biorąc pod uwagę sam poprzedni sezon statystyki są jeszcze bardziej imponujące, bo w nim trafił Pan 53 razy. Któryś gol bądź wielopak szczególnie zapadł w pamięci?
– Musiałbym się chwilę zastanowić. Biorąc pod uwagę zeszły sezon, na pewno w pamięci zapadł mi dublet strzelony Karkonoszom Jelenia Góra oraz gol numer 50 zdobyty w Bolesławcu. Czułem, że mogę strzelić 30 goli, 40 wydawało się liczbą nieosiągalną, więc ten pięćdziesiąty sprawił naprawdę ogromną radość. Zwłaszcza, że jestem z tamtych rejonów, chodziłem do szkoły do Bolesławca i na meczu z BKS-em obecna była moja rodzina. Do takich szczególnych chwil dodałbym jeszcze gola z listopada tego roku. Podejmowaliśmy w Oławie mój były klub, Polonię Środa Śląska, graliśmy w ciężkich warunkach i mieliśmy problemy ze skierowaniem piłki do bramki. Wreszcie udało się przełamać niemoc, a ja trafiłem do siatki byłych kolegów.

Jak to możliwe, że przez lata w Czarnych Lwówek Śląski nikt nie dostrzegł snajperskiego instynktu Łukasza Skolimowskiego?
Na pewno jednym z głównych powodów byli napastnicy Czarnych. W pierwszej linii mieliśmy naprawdę dobrych zawodników, bo Bartek Sikora i Filip Godlewski potrafili strzelać bramki i większość życia spędzili w roli napastników. Ja w zasadzie od trampkarza byłem środkowym pomocnikiem, choć miałem inklinacje ofensywne. Zawsze szukałem akcji ofensywnych, stawiałem na prostotę i w środku boiska niekiedy to przeszkadzało, bo strata piłki niosła ryzyko utraty gola. Tym bardziej ciężko zrozumieć, że zdecydowanie dłużej grałem w pomocy. Tak po prostu się przyjęło i tak było. W sezonie covidowym, kiedy z Czarnymi walczyliśmy o powrót do Klasy Okręgowej zdarzało się wystąpić na szpicy, więc można powiedzieć, że pod koniec mojej przygody w Lwówku Śląskim bywałem już napastnikiem.

Można też powiedzieć, że narodził się Pan na nowo dla piłki w wieku 31 lat. Pojawiły się myśli, co by było gdyby taki przełomowy sezon nastąpił nieco wcześniej?
– Raczej nie. Od 19 do 25 roku życia w piłkę grałem sporadycznie, okazjonalnie. Za dzieciaka też nie myślałem o wielkiej karierze. Fakt, że po trzydziestce potrafiłem mocniej się zaangażować, dać z siebie dużo więcej i bardziej uwierzyć we własne umiejętności nie musi wcale oznaczać, że wcześniej byłoby podobnie. Być może gdybym trafił do IV ligi w wieku na przykład 25 lat podchodziłbym do tego zupełnie inaczej i nie potrafiłbym zadbać o siebie tak jak obecnie? Często słyszę pytanie, ‘co by było gdyby’, ale ja nie lubię gdybania. Powiem szczerze, że odpowiadam na to pytanie, ale na co dzień w ogóle o tym nie myślę.

Mimo wszystko latem telefon pewnie dzwonił wielokrotnie. Była możliwość by grać wyżej?
– Tutaj być może zaskoczę, ale telefon wcale nie dzwonił tak często. Pojawiały się propozycje, jednak nie pochodziły one z klubów grających w wyższych ligach. Mam 34 lata, a w III lidze czy tym bardziej wyżej stawia się na zawodników rozwojowych. To logiczne i mądre podejście, dlatego myślę, że na wyższym szczeblu mieli ciekawsze opcje niż moja osoba. Chyba bardziej zdziwiłbym się, gdyby faktycznie zaczęły spływać takie oferty.

Dlaczego akurat Moto-Jelcz?
Na przełomie czerwca i lipca myślałem czy nadal grać w piłkę. Nie doszedłem do porozumienia z Polonią Środa Śląska i zrobiłem zestawienie co daje mi futbol w zamian za poświęcony czas oraz na co innego mógłbym ten wolny czas wykorzystać. Miałem tydzień, w którym byłem właściwie przekonany, że odwieszam buty na kołek lub wracam do Smolca, by rekreacyjnie pograć sobie z chłopakami. Wtedy zadzwonił do mnie trener Smółka i wyraził zainteresowanie współpracą. Znałem potencjał Moto- Jelcza, wiedziałem, że są tam zawodnicy z dużą jakością, że są bracia Gancarczykowie, którzy sporo w piłce osiągnęli i że jest trener Zbigniew Smółka mający przeszłość w Ekstraklasie. Nie miałem wcześniej okazji pracować ze szkoleniowcem o takim CV, więc postanowiłem jeszcze dać sobie szansę i tak trafiłem do Oławy. Pamiętam, że wszystko przebiegło bardzo szybko, bo trener zadzwonił koło południa, jeszcze tego samego dnia odbyłem trening, a po nim byłem już właściwie zawodnikiem Moto- Jelcza.


Chyba tej decyzji Pan nie żałuje. Indywidualnie szesnaście goli, zespołowo trzecie miejsce.
– Ciągle walczymy o awans. Nie tracimy do Słowianina szesnastu punktów, tylko w najgorszym wypadku sześć, więc to nic strasznego. Z doświadczenia wiem, że to można odrobić, bo kiedy wchodziliśmy do IV ligi z Polonią, na półmetku zajmowaliśmy ósme miejsce i do wicelidera traciliśmy trzynaście punktów. Wtedy nikt nawet nie brał pod uwagę awansu, bo wydawało się to niemożliwe, a jednak kilka miesięcy później graliśmy poziom wyżej. Przed nami siedemnaście kolejek, nic nie jest przesądzone i dalej jesteśmy w grze. Z takim celem wejdziemy w rundę wiosenną.

To na koniec proszę powiedzieć jakie sportowe cele na nowy rok stawia przed sobą Łukasz Skolimowski? Druga z rzędu korona i kolejne występy na Region’s Cup?
– Kadra Region’s Cup na pewno. A król strzelców? Kilka razy powtarzałem, że to nie jest cel sam w sobie. Strzelać mogą też inni zawodnicy. Jak zdobędę 25 goli, ale zrobię awans z Moto- Jelczem, to będzie super wynik. I taki cel mi przyświeca.

Dziękuję za rozmowę.

p4p football

redakcja@p4p.football
Subscribe
Notify of
guest
0 Comments
Inline Feedbacks
View all comments

Inni kibice interesują się

Redaktor Dawid poleca

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x