Jedenaście i koniec. Imponującą serię Górnika Złotoryja przerwała Miedź II Legnica, która na boisku w Wałbrzychu ograła niżej notowanego rywala 2:0. Oba gole padły w drugiej części gry i oba po strzałach Szymona Skrzypczaka.
Jak wspominaliśmy w zapowiedzi, stadiony Górnika i Miedzi dzieli nieco ponad dwadzieścia kilometrów, lecz do pojedynku tych ekip doszło w odległym Wałbrzychu, gdzie na razie domowe mecze rozgrywają legniczanie.
Od pierwszych minut goście schowali się za podwójną gardą i szukali okazji do kontrataku, a taktyka zdawała egzamin przez całą pierwszą odsłonę, bo chociaż legniczanie kilkukrotnie zatrudnili Michała Piotrowskiego – gole nie padły.
Z dystansu próbowali Błażej Żarkowski i Szymon Skrzypczak, jednak bramkarz złotoryjan pewnie interweniował, główka Idrisa Momoha minęła bramkę, natomiast najbliżej powodzenia był Szymon Zalewski. Po jego sytuacyjnym strzale Piotrowski mógł tylko obserwować jak piłka o centymetry mija słupek jego bramki!
Druga część nie mogła zacząć się lepiej dla nominalnych gospodarzy. Już po trzydziestu sekundach Żarkowski dośrodkował w pole karne, Szymon Skrzypczak zgubił krycie i celną główką napoczął Górnika.
Teraz goście musieli zacząć grać odważniej, jednak wszystkie ich wrzutki pewnie wyłapywał Vitalii Diachenko. Po blisko godzinie serce bramkarza musiało zabić mocniej, bo techniczny strzał z pierwszej piłki posłał Mykola Maliutin, a ta niemal musnęła słupek legnickiej bramki. Niedługo później znów zrobiło się groźniej w ‘szesnastce’ Miedzi. Maliutin miękkim podaniem obsłużył Macieja Szewczyka, ten mocno wstrzelił piłkę w pole karne, gdzie niepewnie interweniował Diachenko, jednak w porę naprawił błąd i uprzedził Jakuba Tycla.
Emocje właściwie się skończyły w 82. minucie. Akcję dwóch rezerwowych – Louisa Poznanskiego i Szymona Strozyńskiego faulem w polu karnym przerwał Michał Piotrowski, za co obejrzał żółtą kartkę. A, że w pierwszej połowie skasował tuż przed nim jednego z rywali i też otrzymał napomnienie, między słupki musiał wkroczyć Kamil Szawaryn.
Romantycznej historii nie było. Były bramkarz Miedzi przegrał pojedynek z Szymonem Skrzypczakiem, który zrobił sobie przyspieszony o cztery dni prezent urodzinowy i po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Co ciekawe – z identycznym dorobkiem zakończył jesienny mecz w Złotoryi.
Ale dziś ostatnie słowo mogło należeć do Piotra Stępnia. Ten otrzymał świetne podanie od Jakuba Kaczemby, lecz dobrą interwencją popisał się Kamil Szawaryn i uchronił Górnika od wyższej porażki.
Miedź odrobiła część strat i traci do Słowianina tylko trzy punkty, natomiast Górnik spadł o jedną pozycję. Złotoryjanie zajmują jedenaste miejsce, czyli ostatnie bezpieczne, ale gdyby w środę Łużyce Lubań pokonały Piasta Żmigród – znajdą się w strefie barażowej.
Miedź II Legnica – Górnik Złotoryja 2:0 (0:0)
Skrzypczak 47’, 82’ (k)
czerwone kartki: Piotrowski (Górnik) – 81’ (za dwie żółte)
Miedź: Diachenko – Żarkowski, Józefiak, Lewandowski, Leończyk, Zalewski (67. Stróżyński), Ciapa (87. Kania), Czornij (85. Kaczemba), Momoh (75. Poznanski), Stępień, Skrzypczak
Górnik: Piotrowski – Firlej, Franczak, Małecki, Szewczyk, Maliutin, Chodyga (89. Gontarek), Tycel, Ziółkowski (83. Szawaryn), Wąsiewski (72. Dyr.), Kłos