Komu awans, komu spadek? Podsumowujemy jesień w IV lidze!

Reorganizacja IV ligi była szeroko komentowana, jednak po zaledwie jednej rundzie głosy sprzeciwu jakby ucichły. Trudno się dziwić, bo chyba każdy dostrzega wzrost poziomu, zainteresowania i przede wszystkim prestiżu rozgrywek. Siedemnaście kolejek wystarczyło by potwierdzić słuszność decyzji, ale czy wszyscy cieszą się z takiego obrotu spraw?

Przed sezonem podział ról był raczej znany – bogaty wschód miał walczyć o awans, biedniejszy zachód toczyć bój o utrzymanie. Założenia w dużej mierze pokryły się z rzeczywistością, bo jeśli odrzucimy działające na nieco innych zasadach rezerwy Miedzi Legnica, to najwyżej sklasyfikowanym zespołem dawnej grupy zachodniej są Łużyce Lubań, które zimują na siódmym miejscu.

Kto dogoni Słowianina?

Ubiegłoroczna porażka w barażach była policzkiem dla Słowianina, jednak nie pogrzebała nadziei, bo przed trwającą kampanią obóz woliborzan głośno mówił o swoich celach. Mimo kilku zawirowań po drodze, Słowianin kroczy po awans zajmując obecnie pierwsze miejsce.

Lider zaczął rozgrywki pod wodzą Piotra Pietrewicza, który po ósmej kolejce niespodziewanie zrezygnował. Jego następca nie miał udanego startu, najpierw żegnając się z Pucharem Polski, a ledwie kilka dni później tracąc pierwsze ligowe punkty.

Daniel Siemiński opanował sytuację, choć później też zdarzyły mu się wpadki. Porażka w Oławie oraz remis z Zenitem Międzybórz sprawiły, że Słowianin stracił pole position, jednak ostatnie tygodnie rundy jesiennej przyniosły wahania nie tylko w Woliborzu.

Finalnie lider zebrał 41 punktów, o trzy wyprzedza grupę pościgową i ma do rozegrania zaległy mecz z zajmującą ostatnie miejsce Łomnicą. Mimo pojedynczych głosów niezadowolenia na początku pracy, trener Siemiński obronił się wynikami, a kluczowy był ostatni mecz z Baryczą.

Tamtą porażkę posadą przypłacił Janusz Kudyba, który również miał walczyć o awans. Do pewnego momentu wszystko szło niemal idealnie i po jedenastu kolejkach Barycz tylko raz dała sobie wyrwać punkty (porażka w Oławie), lecz po meczu z Górnikiem Złotoryja coś w ekipie z Sułowa pękło.

Remis ze znacznie niżej notowanym rywalem rozpoczął kiepską passę, a jedna wygrana i trzy remisy w sześciu spotkaniach nie spełniły oczekiwań zarządu, co poskutkowało zwolnieniem doświadczonego szkoleniowca. Drugą kwestią jest dość ciężki terminarz, który zakładał mecze z rezerwami Miedzi i Słowianinem na samym finiszu, ale zespół marzący o III lidze musi przynajmniej część takich przeszkód pokonać.

Barycz tego nie zrobiła, a porażki ze wszystkimi przedstawicielami podium mocno zmniejszają jej szanse. Następca Janusza Kudyby stanie przed bardzo trudnym zadaniem, bo choć wiosna jest długa, to ścisła czołówka nie zwykła tracić punktów.

Niejako z boku rywalizację wielkiej dwójki obserwowały Moto- Jelcz Oława i rezerwy Miedzi. Podopieczni Zbigniewa Smółki na moment stracili kontakt z liderem, bo podobnie jak Baryczy – przydarzył im się mały kryzys. Ten zażegnano, a dwa zwycięstwa na finiszu pozwoliły zająć dobrą pozycję wyjściową.

Moto- Jelcz zajmuje trzecie miejsce, choć ma tyle samo punktów, co druga Miedź. Klub kojarzony przede wszystkim z klanem braci Gancarczyków może pochwalić się zwycięstwami ze Słowianinem i Baryczą oraz remisem z legniczanami, którym ustępuje przez gorszy bilans bramkowy. Niestety zła informacja jest taka, że wiosną MJO z całą czołówką zagra na wyjeździe.

Na faworyta do awansu zaczyna wyrastać Miedź i są przesłanki, by tę kandydaturę tratować bardzo poważnie. Rezerwiści mają doskonałą okazję do ataku na pierwsze miejsce, bo niemal całą rundę rewanżową rozegrają na swoim terenie, a dodatkowo mają zdecydowanie najlepsze zaplecze, w postaci drużyn młodzieżowych czy pierwszego zespołu, z którego również ściągano posiłki.

Blisko czołówki plasuje się brązowy medalista poprzednich rozgrywek – Piast Żmigród. Ten traci do Baryczy trzy punkty, ale wiosną rozegra zaległy mecz z Łużycami Lubań. Teoretycznie zespół Marcina Foltyna może włączyć się do walki o miejsce dające awans, lecz w praktyce – Piast potrzebowałby regresu formy u wyżej notowanych rywali, a samemu musiałby wspiąć się na wyżyny.

Poznaliśmy spadkowiczów?

Cała reszta musi zerkać za plecy, bo różnice w tabeli są minimalne. Szóstego Piasta Nowa Ruda i czternastą Iskrę Księginice dzieli zaledwie siedem punktów, co zwiastuje ogromne emocje wiosną.

Wydaje się, że los trzech ekip jest właściwie przesądzony. KS Łomnica, Górnik Nowe Miasto Wałbrzych oraz BKS Bolesławiec dość wyraźnie odstają od reszty stawki i gdyby jakimś cudem opuściły strefę spadkową, to walkę o ligowy byt stoczą w meczach barażowych z wicemistrzami okręgówek.
BKS w poprzednim sezonie został „rycerzem wiosny” i odniósł spory sukces kończąc rozgrywki na siódmej pozycji. W tym konkurencja jest zdecydowanie mocniejsza, a straty mogą być nie do odrobienia.

Na dzień dzisiejszy w barażach zobaczylibyśmy Lechię Dzierżoniów, Zenit Międzybórz, Iskrę Księginice i Prochowiczankę Prochowice – w dużym uproszczeniu dwóch beniaminków i dwa największe rozczarowania. Od tych pierwszych nikt nie oczekiwał cudów, jednak kibice Zenitu oraz Iskry mogą czuć mały niedosyt.

Mistrz wrocławskiej Klasy Okręgowej ma w swoich szeregach kilku graczy o nazwiskach uznanych nie tylko na poziomie IV ligi, jednak od początku grał „w kratkę”. Potrafił zremisować w Żmigrodzie czy Woliborzu, ale częściej zdarzały mu się potknięcia, a nawet kompromitacje, bo za taką należy uznać walkower przeciwko KS-owi Łomnica.

Iskra Księginice mogła się pochwalić większą stabilnością, która pozwalała zachować miejsce w górnej połowie tabeli. W październiku nastąpił krach. Remis z Górnikiem Złotoryja musiał kibicom wystarczyć na długie tygodnie, ponieważ pięć kolejnych gier to pasmo porażek, przerwane dopiero zaskakującym zwycięstwem z Chrobrym II Głogów.

Jeśli fani w Międzyborzu i Księginicach są rozczarowani rundą jesienną, to boimy się myśleć co czują wspierający Lechię oraz Prochowiczankę. Ubiegłoroczny wicemistrz grupy wschodniej i brązowy medalista grupy zachodniej są w sporych tarapatach, bo zajmują kolejno dwunaste i czternaste miejsce.

Lechiści zawodzą właściwie od samego początku, co kilka porażek notując zwycięstwo. Zespół Pawła Sibika lepszy moment miał tylko między 10, a 12 kolejką, kiedy wygrał trzy razy z rzędu. Podobnie wygląda sytuacja Prochowiczanki, która do bezpiecznego miejsca traci już osiem punktów. Sytuacja nie jest godna pozazdroszczenia, jednak w obu przypadkach nie można wykluczyć solidnych zimowych zakupów mających pomóc w utrzymaniu.

Zima będzie kluczowa…

Nad kreską uplasował się Górnik Złotoryja i jeśli ktoś po ósmej kolejce wieszczył taki finisz, to musiał być kibicem Górnika, w dodatku przepełnionym pokładami optymizmu. Złotoryjanie na ligowe zwycięstwo czekali do ostatniego września (wcześniej zanotowali tylko dwa remisy), ale podobno nie jest ważne jak się zaczyna, ale kończy.

A tutaj Górnik może imponować. Jeśli sprawdzimy tabelę, w której datą graniczną będzie wspomniany wcześniej 30 wrzesień, to lepiej od drużyny Krzysztofa Kaliciaka punktowała tylko Miedź II Legnica!

W Złotoryi nie mogą się tym sukcesem zachłysnąć, bo do rozegrania pozostało siedemnaście spotkań, a przez ogromny ścisk – jedna kolejka cudów może wywrócić tabelę do góry nogami. Na razie tuż nad Górnikiem plasuje się Polonia Środa Śląska, która w bezpośrednim starciu pokonała sąsiada 1:0 po pięknym golu przewrotką Łukasza Dragona.

Jej kibice również mieli nadzieję na więcej, bo przecież mówimy o wciąż aktualnym wicemistrzu grupy zachodniej. Wówczas Polonia imponowała przede wszystkim w ofensywie, gdzie szalał Łukasz Skolimowski, ale teraz jej uzależnienie od dyspozycji następcy aż kłuło w oczy. W pewnym momencie klasyfikacja strzelców Polonii wyglądała tak, że Dragon miał dziesięć goli, podczas gdy wszyscy pozostali gracze… cztery. Jarosław Pedryc musi znaleźć rozwiązanie, które będzie zaskakiwało rywali albo po prostu pozostaje mu liczyć na skuteczność Łukasza Dragona i reszty świty, bo jak mówił nam ceniony w regionie szkoleniowiec – największym kłopotem był właśnie jej brak.

Piast Nowa Ruda, Łużyce Lubań, Polonia- Stal Świdnica i Chrobry II Głogów mimo miejsc w górnej połowie tabeli nie mogą spać spokojnie. Cała czwórka notowała mecze lepsze i gorsze, a liczne potknięcia sprawiły, że jesteśmy świadkami tak dużych emocji.

O ile trzy pierwsze zespoły pokazywały swoje możliwości już w poprzednich latach, to największa niewiadomą pozostaje forma głogowian. Po spadku z III ligi w klubie doszło do kolejnej rewolucji i szansę otrzymali młodsi zawodnicy. Siłą Chrobrego było wsparcie z pierwszego zespołu, bo na boiskach IV ligi mogliśmy oglądać takich graczy jak Mawrudis Bougadis, Patryk Plewka czy Sebastian Steblecki, który przed kilkoma dniami rozwiązał kontrakt z winy klubu.

Sebastiana Górskiego czeka pracowita zima, lecz poprzednie sezony pokazały, że młodzi piłkarze szkoleni w akademiach bardzo szybko robią postępy i chyba przede wszystkim na to liczą w Głogowie.

Na najlepszej drodze do III ligi jest Słowianin, natomiast widmo spadku najmocniej zagląda w oczy beniaminkom z Wałbrzycha i Łomnicy oraz BKS-owi Bolesławiec. Myślicie, że wiosną dojdzie do poważniejszych zmian w tabeli?

p4p football

redakcja@p4p.football
Subscribe
Notify of
guest
0 Comments
Inline Feedbacks
View all comments

Inni kibice interesują się

Redaktor Dawid poleca

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x