Przy okazji finału Pucharu Polski bliżej przyjrzeliśmy się sytuacji Górnika Polkowice, a dziś porozmawialiśmy z trenerem Karkonoszy, które do rundy wiosennej przystąpią bez sporej części swojego kręgosłupa. Mimo straty kluczowych zawodników Jacek Kołodziejczyk jest dobrej myśli przed drugą częścią sezonu.
W Jeleniej Górze mieli pełne prawo świętować udaną rundę jesienną, bo chyba nikt nie dawał beniaminkowi szans na tak wysoką lokatę w III lidze. Tymczasem Karkonosze zimują tuż za podium, ze stratą zaledwie trzech punktów do MKS-u Kluczbork.
Radość zmąciły fatalne wieści dotyczące Mateusza Baszaka. Najlepszy strzelec zespołu przed miesiącem przeszedł operację rekonstrukcji wiązadeł krzyżowych i w tym sezonie na pewno nie zagra. Dla Karkonoszy musi to być bolesny cios, ponieważ były napastnik Górnika Polkowice zanotował dziewięć trafień.
Kontuzja Baszaka nie była jedyną troską Jacka Kołodziejczyka tej zimy, ale Karkonosze wychodzą na prostą.
– Za nami bardzo ciężki okres przygotowawczy. Zacznę od ubytków, bo te były naprawdę poważne. Jeszcze przed wznowieniem treningów wypadł nam Mateusz Baszak, później kontuzji nabawił się Dominik Bronisławski, a za porozumieniem stron rozwiązaliśmy umowę z Łukaszem Sierpiną. Jakby problemów było mało, to na samym początku przygotowań lżejszych urazów doznali Mateusz Jaros i Patryk Maciejewski, którzy wypadli na 3-4 tygodnie. Jak widać rok zaczął się z mocnymi problemami, ale zrobiliśmy spory progres motoryczny i taktyczny. Mam do dyspozycji wszystkich oprócz Baszaka i Bronisławskiego, więc powoli wychodzimy na prostą – mówi trener.
Kontuzje wymusiły na Kołodziejczyku i zarządzie reakcje. W Jeleniej Górze właściwie od początku przygotowań przewijali się nowi zawodnicy, bo tego wymagała sytuacja. Strata Baszaka, Sierpiny, a wcześniej również Bronisławskiego, to bardzo poważne ubytki, które trzeba było zastąpić. Rozmów było sporo, ale w wielu przypadkach jeleniogórzanie stali na straconej pozycji.
– Priorytetem było znalezienie napastnika, bo już od grudnia wiedzieliśmy, że przyjdzie nam walczyć z bez Mateusza Baszaka. Kilku zawodników testowaliśmy, z kilkoma rozmawialiśmy, lecz często byliśmy przebijani przez kluby z IV ligi. Nie tylko dolnośląskiej, ale i wielkopolskiej, bo negocjowaliśmy też z graczami, którzy wylądowali właśnie tam – zdradza Jacek Kołodziejczyk
Ostatecznie na Złotniczej 12 zameldowało się czterech zawodników, a kibice finalnie nie powinni narzekać. Maciej Pałaszewski ostatnio grał w Olimpii Grudziądz i Wieczystej Kraków, jednak w swoim dość bogatym CV ma aż siedem zespołów. W tym Śląsk Wrocław, dla którego rozegrał 36 spotkań w Ekstraklasie.
Pałaszewski prawdopodobnie zastąpi Dominika Bronisławskiego, natomiast miejsce Baszaka zajmie Filip Firbacher. 22- letni napastnik przez ostatnie sezony występował w klubach II ligi czeskiej, gdzie był wypożyczany z FK Hradec Kralove. Na zapleczu Fortuna: Ligi uzbierał 103 spotkania i zdobył w nich 26 goli, co należy uznać za bardzo przyzwoity dorobek. Poza tym Firbacher reprezentował swój kraj w reprezentacjach młodzieżowych od U-15 do U-20. W tej najstarszej kategorii jedynego gola zdobył w meczu z… Polską.
Linię ataku wzmocni również nieco wyższy i nieco młodszy Kacper Dudek. Dwudziestolatek jesienią dwukrotnie trafił w barwach Legionovii Legionowo, a listę wzmocnień zamyka Błażej Klimek. Środkowy obrońca może się pochwalić kilkoma występami w II lidze, kilkoma w III i powinien być wartościowym wzmocnieniem tej formacji.
Trener Kołodziejczyk liczy na nowych graczy, ale liczy też na tych nieoczywistych. Podczas zimowych przygotowań kilku zawodników zaskoczyło ‘in plus’, dlatego w sobotnim składzie na rezerwy Rakowa Częstochowa mogą pojawić się małe niespodzianki.
– W sparingach młodzi zawodnicy dostawali sporo szans i na pewno z dobrej strony pokazali się Mikołaj Milewski czy Kacper Tokarz, którzy coraz mocniej pukają do pierwszej jedenastki, przyprawiając mnie przy tym o pozytywny ból głowy. Do tego Jakub Firmanty, choć akurat on był podstawowym zawodnikiem właściwie w 90% spotkań. Na pewno fajnie, że młodzież zaczyna świadczyć o sile Karkonoszy – przyznaje szkoleniowiec.
Ostatnio w Częstochowie zrobiło się gorąco, na czym rywal jeleniogórzan może… skorzystać. W przestrzeni medialnej krążyły plotki jakoby pucharowa porażka z Piastem Gliwice miała sprawić, że kilku ligowców wyląduje w rezerwach. Na razie nic takiego nie miało miejsca i jak wyjaśnia Kołodziejczyk – nikt w Jeleniej Górze nie rwałby sobie włosów z głowy, gdyby na stadion przy Złotniczej przyjechało kilka głośnych nazwisk.
– Jesteśmy w kręgu piłkarskim, więc te informacje siłą rzeczy do nas docierają, jednak bardziej skupiamy się na tym by dobrze funkcjonować na boisku niż na rywalu. Znamy mocne i słabsze strony Rakowa, a czy przyjedzie z zawodnikami pierwszego zespołu czy tylko z tymi regularnie grającymi w rezerwach, to już dla nas bez znaczenia. Jeśli zrobimy swoje, to nie będziemy się martwić o wynik w pierwszej kolejce rundy wiosennej.
Poprzednie podejście Karkonoszy do III ligi zakończyło się błyskawicznym spadkiem. Teraz, po udanej rundzie można było usłyszeć głosy, że takie miasto jak Jelenia Góra powinno walczyć o szczebel centralny. Tego w przyszłości zapewne nie możemy wykluczyć, jednak Jacek Kołodziejczyk tonuje nastroje i mówi, że kluczem do sukcesu jest stabilizacja.
Nie ma co ukrywać, zaliczka z jesieni daje jego ekipie stosunkowo spokojne półrocze, lecz teraz od trenera zależy jak je wykorzysta. Karkonosze o mistrza raczej nie powalczą, lecz mają swoje ambicje, o których na zakończenie opowiedział Jacek Kołodziejczyk.
– Na początku sezonu zarząd postawił za cel jak najszybsze utrzymanie i chociaż udało się wykręcić fajny, może trochę zaskakujący wynik, to zależy nam przede wszystkim na stabilizacji. Walkę o awans byłoby nawiązać bardzo ciężko choćby z tego tytułu, że mamy dużą stratę do drugiego czy trzeciego miejsca, ale na pewno chcemy powalczyć o tą górną połówkę tabeli.
III liga (grupa III)
Karkonosze Jelenia Góra – Raków II Częstochowa
sobota, 02.03
godzina 17:00
