Filip Barski: Fajnie, że gonią, ale nas to nie rusza.

Po imponującym początku Słowianin Wolibórz wytracił impet, ale punkty stracił tylko raz. Mimo to kapitan mówi o niedosycie i rozczarowaniu. Z doświadczonym obrońcą porozmawialiśmy również o sobotnim meczu z Lechią, oddechu rywali na plecach czy… grillu z okazji powrotu do Woliborza.

Bo lider tabeli w następnej kolejce zagra wreszcie przed własną publicznością. I jak się okazuje, nie tylko kibice wyczekują tego momentu. Jak przyznał kapitan – buźka aż się cieszy na samą myśl!

Przed Słowianinem mecz ważny, a przed Tobą szczególny. Serce zabije mocniej?
– Spędziłem w Lechii parę ładnych lat, grałem z nią na szczeblu III ligi, co później już się nie wydarzyło. Oczywiście fajnie też zagrać w mieście obok, którego mieszkam i przede wszystkim na nowym stadionie. Jesienią nie wstąpiłem w meczu pucharowym, dlatego cieszę się na wizytę przy Wrocławskiej i mecz przy sztucznym oświetleniu, bo to zawsze fajna otoczka.

A jak się na stawiacie na samo spotkanie? Bo o to czy jedziecie po zwycięstwo nawet nie pytam.
– Nie ma innej opcji. Nawet gdybyśmy grali z Realem Madryt, to celem byłyby trzy punkty! Nastawienie jest bojowe i na pewno chcemy w Dzierżoniowie pokazać swoje wszystkie atuty, zwłaszcza, że będzie to nasz pierwszy mecz na naturalnym boisku. Do tej pory odbyliśmy dwa treningi na trawie i aż się buźka cieszy na samą myśl o meczu!

Moto-Jelcz i Miedź doszły was na trzy punkty. Odczuwacie presję? Bo w to że nie patrzycie na innych nie uwierzę.
– Presji nie odczuwamy, bo my musimy patrzeć tylko na siebie. Adam Małysz mówił, że trzeba oddać dwa równe skoki, a my musimy robić swoją robotę w każdym meczu i wtedy nie będzie potrzeby spoglądania na innych. W trakcie rundy będzie się jeszcze dużo działo. Są pojedynki bezpośrednie, są pojedynki z mocnymi rywalami, którzy w tabeli zajmują niższe miejsca i na pewno czeka nas trochę niespodzianek. Fajnie, że gonią, bo liga jest ciekawa dla kibiców, ale na nas to jakoś specjalnie nie wpływa.

Powiedz właściwie jak Ty oceniasz ten początek? 4 mecze, 9 punktów. To wynik, który cieszy Słowianina czy powinien być komplet?
– Na pewno jesteśmy rozczarowani meczem ze Żmigrodem. My nie pokazaliśmy się z dobrej strony, przeciwnik miał trochę szczęścia i to co straciliśmy na początku rundy, trzeba będzie odrobić w kolejnych meczach. Jak wygramy kilka kolejnych spotkań, mecz z Piastem straci na wadze, ale nie zakładaliśmy takiego scenariusza, nawet remis w tamtym spotkaniu nas nie interesował. Taka przegrana może być ostrzeżeniem, jednak dobrze, że przyszła w takim momencie, na początku, gdzie można jeszcze zmienić swoje nastawienie i skorygować błędy.

A gra? Chociaż zwycięzców się nie sądzi, to z Górnikiem Złotoryja lekko mówiąc nie przekonaliście.
– Tak, zdecydowanie. Zwłaszcza w pierwszej połowie Górnik sprawił nam dużo problemów. Trzeba oddać rywalowi, że dobrze przepracował te pół roku, bo różnica między pierwszym meczem była bardzo widoczna. Górnik zmienił sposób gry na plus, my in minus, dlatego to spotkanie było wyrównane, nawet z przewagą gości w pierwszej połowie, bo tych sytuacji mieli naprawdę sporo. W przerwie powiedzieliśmy sobie parę mocnych słów, zmieniliśmy ustawienie i efekt był w drugiej widoczny. Ten mecz ze Żmigrodem i połówka ze Złotoryją dały nam do myślenia, że trzeba się inaczej zachowywać na boisku. Teraz powinniśmy wyglądać lepiej.

Skąd ta obniżka formy? Przeświadczenie, że mecze z tymi słabszymi wygrają się same?
– Żaden mecz sam się nie wygra. Ale może rzeczywiście w niektórych głowach pojawiło się przeświadczenie, że mamy mocną drużynę i nie zawsze musimy starać się ze wszystkich sił. No nie. Musimy w każdym pojedynku dawać z siebie maksimum, bo tylko to może zapewnić zwycięstwo. Inni też trenują. Może mocniej, może lepiej, może zmieniają więcej rzeczy i po prostu trzeba być czujnym. Musimy robić swoje na sto, a nawet sto dwadzieścia procent, by na koniec sezonu osiągnąć cel.

Wróbelki ćwierkają, że na derby wracacie do siebie. Chyba czekaliście na to z utęsknieniem?
– Tak! Już pierwszy trening przed meczem z Lechią był wydarzeniem, na które wszyscy czekali. W końcu mogliśmy usiąść w swojej szatni, przebrać się na swoim miejscu, mieć chwilę dla siebie na rozciągnięcie czy przygotowanie. Byliście w Woliborzu to wiecie, że czas płynie wolniej. W weekendy jest spokojnie, a w tygodniu już w ogóle sielanka. Cisza, spokój, aż chce się tam przebywać. Po treningu powrót do domu okrasiliśmy grillem i czekamy z niecierpliwością na ten pierwszy mecz u siebie. Oczywiście brawa dla zarządu, bo stanął na wysokości zadania i chyba nic nie stanie na przeszkodzie aby ten mecz z Piastem Nowa Ruda zagrać wreszcie na naturalnej trawie. Chociaż trzeba oddać, że sztuczna płyta na obiekcie w Ząbkowicach gdzie dotąd graliśmy i trenowaliśmy jest top, więc nie ma co narzekać. Ale u siebie to u siebie.

Playersi na ten powrót cieszą się chyba równie mocno co Wy. Dziękuję za rozmowę i widzimy się za tydzień!
– Dziękuję bardzo, do zobaczenia!

p4p football

redakcja@p4p.football
Subscribe
Notify of
guest
0 Comments
Inline Feedbacks
View all comments

Inni kibice interesują się

Redaktor Dawid poleca

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x